Wrocław - Barcelona - Marrakesz - Aït Benhhadu - Warzazat - Casablanca - Rabat - Meknes - Volubilis - Fèz - Girona - Sant Feliu de Guixols - Wrocław


Kalendarz wycieczki
Listopad 2007
P W S Cz P S N
1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30

dzień dwudziesty drugi
dzień dwudziesty pierwszy
dzień dwudziesty
dzień dziewietnasty
dzień osiemnasty
dzień siedemnasty
dzień szesnasty
dzień piętnasty
dzień czternasty
dzień trzynasty
dzień dwunasty
dzień jedenasty
dzień dziesiąty
dzień dziewiąty
dzień ósmy
dzień siódmy
dzień szósty
dzień piąty
dzień czwarty
dzień trzeci
dzień drugi
dzień pierwszy

W razie pytań, spostrzeżeń
i komentarzy prosimy
o kontakt na e-mail:
wyprawy@comart.pl

Dzień jedenasty - podróż do Casablanki i nocna wizytacja wielkiego meczetu Hassana II

komentarz dnia i pierwsze zdjęcie
co będziemy robić jutro ?
świecący meczet
przeprawa przez medynę
pociągiem przez pustynię
Komentarz dnia:
Jedziemy do Casablanki. Pociąg całkiem niezły. Krajobrazy raczej pustynne. Przez dłuższą część podróży zupełnie płasko co stanowi dziwny kontarst z wczorajszymi górami i serpentynami. W Casablance jesteśmy późnym popołudniem. Przy dworcu oganiamy się od natrętych taksówkarzy. Odchodzimy kawałek i łapiemy petit taxi - chcemy jechać do hoteliku w centrum miasta. Kierowca jakiś mało kumaty. Nie zna żadnego języka w którym chcemy się porozumieć. Podejrzane wielce. Za to wyciąga broszury hoteli w których na pewno bedą miejsca. Upieramy się, że chcemy jednak do "naszego" hotelu. Gościu niezadowolony zawozi nas, ale żeby udowodnić, że nie ma w nim wolnych pokoi idzie ze mną do recepcji, rzuca hotelarzowi kilka szybkich zdań i po chwili obaj stwierdzają, że "miejsc niet". Jestem wkurzony i postanawiam pozbyć się krętacza. Taksówka odjeżdża. Gdy zakładamy plecaki wychodzi z hotelu recepcjonista i mówi, że pokój dla nas się znajdzie... Nawet całkiem przyzwoity. Psia mać. Idziemy zobaczyć Wielki Meczet. Faktycznie jest. Przed spaniem miętowa herbata w kawiarni przy ruchliwej ulicy w city nouvelle. Miasto jak miasto.
w górę